Jak nie dać się oszukać

Trzy lata w branży nauczyły nas, że zawsze trzeba jak najdokładniej prześwietlać sprzedających auta. Przerobiliśmy kilkadziesiąt „nigeryjskich przekrętów” i innych prób wyłudzenia zaliczki czy to na samochód czy też transport. Jednak do tej pory nie spotkaliśmy się z takim profesjonalizmem. Gdyby nie wypracowane przez nas kontakty i fakt, że często dostajemy propozycje zakupu auta jeszcze przed wystawieniem na portalu ogłoszeniowym pewnie w tym momencie byśmy dali się przekręcić na 28 000$.

O co więc chodzi? Zacznijmy od początku.
Śledzimy rynek klasyków, mamy trochę gotówki do zainwestowania i szukamy dobrej okazji, najlepiej Mustanga. Od dłuższego czasu nie pojawia się żaden ciekawy Fastback ’67-’68, a S-coda w dobrej cenie nie widzieliśmy już kilka miesięcy. No i pojawia się ogłoszenie

Wysyłam do Pawła wiadomość – Ty to chyba Fastback nie?
– Chyba tak. Zadzwonię do niego, ale wygląda mi na scammera.

Trochę wygląda, ale do tej pory typowe ogłoszenia z nigeryjskiego przekrętu wygląda mniej więcej tak:

No więc Paweł dzwoni i słyszy typową dla oszusta pocztę głosową. Odpuszczamy, nie ma co tracić czasu.

Mijają dwa dni, poszukiwania dalej trwają – codziennie wykonujemy pewnie z 5 telefon do właścicieli potencjalnych samochodów, które moglibyśmy kupić. Do Pawła dzwoni nieznajomy numer:
-No cześć dzwoniłeś do mnie w sprawie Mustanga
-Cześć, nie kojarzę. Możesz przypomnieć co to za Mustang?
– Czerwony Fastback z 1968 roku S-code.
– Aha, no dobra opowiedz mi coś więcej o nim (Paweł nie kojarzy zupełnie o jaki samochód może chodzić)
Z gadki typowy amerykańskich handlarz/kolekcjoner. Akcent typowy dla amerykanów. Nie podnieca się, spokojnie odpowiada na pytania. Wie o jakim aucie opowiada. Rozmowa kończy się prośbą o więcej zdjęć.

W międzyczasie Paweł wpisuje jego nr do Google i wyskakuje ta strona:

Link: http://majorautocorp.com/

Wchodzimy w ogłoszenie z czerwonym Mustangiem i trzeba przyznać, że wygląda całkiem nieźle.

Żarty na bok. Fastback ’68 S-code (390ci) zgodny z Marti Report za 28 000$? Takiej okazji nie mogliśmy odpuścić, byłby to chyba nasz najlepszy zakup.

Ale coś tu nie gra. Sprawdzam zdjęcia z przed roku (dokładnie 22.10.2016), które dostaliśmy od znajomego handlarza, który oferował nam bardzo podobnego, ale w trochę gorszym stanie, Mustanga.  Zdjęcie podwozia jest to samo, które na stronie naszego oszusta.

Nawet wysłaliśmy go wam w newsletterze. Paweł przypomina sobie, że znajomy wystawił go kilka tygodni później na Ebay i sprzedał do Niemiec za ok. 48 000$. Znajdujemy stare ogłoszenie z Ebay na którym są już nowsze zdjęcia – Mustang ma już odświeżoną komorę silnika i nie ma wgniecionego błotnika. Zupełnie jak Mustang naszego oszusta.

No dobra coś tu ewidentnie jest nie tak. Sprawdzamy oba Marti Reporty.

Podobne co? Nawet przy pierwszym sprawdzaniu VINu się ucieszyliśmy, bo numer seryjny się rożni. No właśnie numer VIN. Sprawdzamy dalej. Przyglądam się zdjęciu otrzymanemu od oszusta.

I temu od znajomego:

Przyglądam się bliżej i widzę, że coś jest nie tak.

Ewidentnie druga trójka to copy paste poprzedniej. Lecimy dalej Buck Tag

Tu już ewidentnie widać rękę Photoshopa.

Jesteśmy w mega szoku. Z takim oszustem jeszcze się nie spotkaliśmy. Gdybyśmy rok wcześniej nie mieli cynku od znajomego, że ma do sprzedania takiego Mustanga to nawet byśmy nie wpadli na to, że coś może nie grać. No bo wyobraźcie sobie, że nie widzieliście nigdy wcześniej na oczy takiego Mustanga. Rozmawiacie z właścicielem, który z amerykańskim akcentem opowiada wam o aucie. Wysyła wam Marti Report ze zgodnymi numerami, zdjęcia VIN i na dodatek rzadko spotykany „buck tag”. Do tego sprawdzasz jeszcze stronę internetową i widzisz pełną profeskę. Mało tego wchodzisz w zakładkę Contact Us i widzisz street view.

Jedziesz dalej. Klikasz w te mapy google. Co widzisz?

Firmę, która handluje samochodami.
A po kilku okazjach, których nie zdążyłeś kupić wiesz że czasami trzeba podjąć ryzyko. Np. wysyłając zaliczkę przed przyjazdem na oględziny.

Jakie mogłyby być konsekwencje? Opcje są przynajmniej dwie.

  1. Wysyłamy zaliczkę, żeby zarezerwować Mustanga do czasu oględzin (bo przecież ktoś zaraz może przyjechać go obejrzeć i kupić).  Jesteśmy w plecy 2000$.
  2. Decydujemy się na zakup w ciemno i jesteśmy w plecy 28 000$. Już raz byliśmy zmuszeni podjąć takie ryzyko, bo trafił się Mustang z oryginalną specyfikacją Bullitta na którego polowaliśmy dobre dwa lata. (Więcej o historii zakupu Bullitta TUTAJ)

Jeśli ktoś tak profesjonalnie podszedł do samego zwabienia potencjalnej ofiary to dokładnie musi mieć zaplanowane dalsze kroki.

Trzeba uważać. Mieliśmy trochę szczęścia, ale dzięki naszemu doświadczeniu i dbałości o szczegóły nie daliśmy się przekręcić. Wiele osób myśli, że jedynym problemem jest sprowadzenie auta z USA, ale jak widać już sam zakup jest dosyć skomplikowany i niebezpieczny.

Jeśli też masz podobne doświadczenia to podziel się nimi w komentarzu – utrudnijmy „pracę” oszustom!

Mateusz Lipiński

DOŁĄCZ DO NASZEGO NEWSLETTERA
I agree to have my personal information transfered to MailChimp ( more information )
Chcesz kupić amerykańskiego klasyka? Zostaw adres e-mail a nie ominie Cię żadna okazja!
Każdego tygodnia w Stanach pojawia się kilka wyjątkowych okazji klasyków. Wiele z nich znika z lokalnego portalu ogłoszeniowego tego samego dnia. Sztuka polega na tym, żeby być pierwszym który kontaktuje się właścicielem.